Header

niedziela, 21 września 2014

Poznań Bike Challenge

Poprzedni weekend był dla nas nieco szalony, ale sprawił, że jestem dumny z mojej żony. Pół roku temu namówiłem ją, żeby wystartowała w wyścigu kolarskim Poznań Bike Challenge na dystansie 100 km, który odbył się właśnie w sobotę. Na starcie stanęło niemal 2000 zawodników, podzielonych na 10 sektorów. My startując z trzeciego nie byliśmy w stanie zobaczyć końca peletonu – największego w Polsce!

Przed startem zdecydowałem, że poświęcę moje ambicje na sprawdzenie się w takiej stawce i pojechałem jako support dla żony (choć przyznam, że wynikało to również z mojego nieprzygotowania, bowiem obowiązki przedślubne mocno ograniczyły nasze jakiekolwiek treningi).  Cele przedstartowe były dwa. Pierwszy ukończyć – sukces; drugi ukończyć w czasie poniżej 5 godzin, czyli średnio 20km/h.  – rewelacja. Nie byłbym sobą, gdybym nie zrobił mojego celu dla M. – mega rewelacja – ukończyć poniżej 4 godzin, czyli średnio 25km/h.
Pierwsze 25 km przejechaliśmy w tempie 27,5 km/h czyli w fajnym tempie, wiało z przodu, więc musiałem trochę mocniej pracować. Od ok 40 kilometra M. troszkę zaczęła podupadać na siłach i po raz pierwszy padło pytanie, czy już wracamy. Największy kryzys mieliśmy oboje ok 70 km, na nierównej drodze jechaliśmy powoli i nie mieliśmy sił. M. była bardzo zmęczona i marudna i mi też zaczęło się udzielać marudzenie. Bolały nas tyłki i mieliśmy wszystkiego dość. Udało się jednak przetrzymać kryzys i ostatnie 15 km, gdy M. już wiedziała gdzie jest poszło z górki. Sam się dziwiłem skąd w mojej żonie tyle energii po przejechaniu 85 km, żeby utrzymać się na kole ze średnią ok 30km/h i jeszcze mnie poganiać J. Ostatecznie udało się ukończyć z czasem poniżej 4 godzin, wprawdzie troszkę pomagałem M. ale kolarstwo to w końcu sport zespołowy!
Choć myślałem, że tempo 25 km/h nie powinno mnie za bardzo zmęczyć, jednak pomaganie i podpychanie M. do trzech wyprzedzających nas peletonów oraz pod górki spowodowało, że po wyścigu padłem i byłem bardziej marudny niż M. J


Gratuluję żono! 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz